Przed zleceniem prac projektowych architektowi definiuje się na potrzeby zamówienia ich zakres.
Obecnie wśród inwestorów, zarówno prywatnych jak i instytucjonalnych, panuje tendencja do takiego definiowania zadań projektowych, aby w ich zakresie znalazło się jak najwięcej usług i opracowań. Z ich punktu widzenia założenie to jest prawidłowe, gdyż, ich zdaniem, minimalizuje ryzyko wystąpienia niespodziewanych przeszkód w realizacji inwestycji.
Czy w istocie tak właśnie jest?
Z punktu widzenia architekta sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Jest bowiem faktem, że rezultatem realizacji niektórych etapów procesu projektowego jest możliwość zdefiniowania etapu kolejnego. Jak zatem ocenić zakres prac projektowych, ich koszt oraz termin wykonania, jeżeli w zasadzie na początkowym etapie planowania inwestycji nie jest to możliwe. Aby wyjaśnić ten tok myślenia posłużę się przykładami.
Pierwszym etapem inwestycji jest pozyskanie dokumentów i wykonanie opracowań przedprojektowych, które definiują kształt inwestycji, m.in. warunków technicznych na dostawę mediów. Jak w takim razie ocenić zakres prac projektowych, jeżeli warunki nie zostały jeszcze wydane? Nie wiemy czy będziemy projektować przyłącza, czy kilkaset metrów sieci biegnącej dodatkowo po terenach prywatnych. Może przecież okazać się, że realizacja inwestycji w ogóle nie jest możliwa, lub koszt prac projektowych i czas na ich realizację znacznie wzrośnie.
Inwestorzy i zamawiający łączą również w jeden "pakiet" takie etapy realizacji procesu projektowego jak:
- Koncepcję architektoniczną i projekt budowlany.
- Ekspertyzę techniczną i projekt budowlany.
- Uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy i koncepcję architektoniczną.
- Inwentaryzację i projekt budowlany.
W każdej z powyższych przykładowych "par", pierwsza definiuje drugą - jej zakres i cenę wykonania, a także czas potrzebny na wykonanie dokumentacji.
Zdarzają się przypadki, w których ciąg niemożliwych do oceny i zdefiniowania etapów prac projektowych jest znacznie dłuższy, co zupełnie uniemożliwia ich wycenę i złożenie rzetelnej oferty.
Zamawiający prace projektowe z uporem żądają od architektów przejęcia na swoje barki odpowiedzialności za wykonanie nieprzewidzianych wcześniej prac i usług. Wydaje się, że zabezpieczają w ten sposób swój interes, a w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Celem podstawowym i rezultatem takich działań nie jest skuteczna i szybka realizacja inwestycji, a w takiej sytuacji kto wygrywa?
W następnym artykule opiszemy, jak naszym zdaniem należy etapować prace projektowe (również w kontekście zamówień publicznych i treści tzw. SIWZ), aby uniknąć niespodziewanych przeszkód w realizacji inwestycji i dlaczego wszyscy na tym skorzystają - zarówno inwestor / zamawiający jak i architekt. A najbardziej skorzysta inwestycja jako taka, a wtedy możemy spierać się tylko kto jest "ojcem" sukcesu!
Piotr Wiśniewski, architekt